wtorek, 20 grudnia 2011

Wakacyjny zestaw obowiązkowy

Za kilka dni rozpocznie się oficjalnie lato, słońce muska nas promieniami, cholesterol przetwarzany jest na witaminę D i wszystko staje się piękne. Kult zdrowego, pięknego ciała jest w naszej kulturze mocnym trendem. Nie opalamy się już na umór, każda świadoma kobieta wie ile szkody sprawia nadmiar promieni UV. Jednak nie oszukujmy się, zgrabne ciało, jędrna skóra muśnięta słońcem i brak cellulitu  i oczywiście błyszczące zdrowe włosy są towarem deficytowym i zawsze poszukiwanym

Można pewnie zastanawiać się  jaki wpływ ma fizjologia na nasze życie a jakie my na fizjologię. Czy te rozważania nie świadczą o tym, że nie różnimy się zbytnio od próżnego pawia z rozłożystym ogonem, któremu wygląd przysparza wiele ofert konsumpcyjnych od samic. Nikt z nas nie przyznaje się do tego, wmawiamy sobie-wyglądamy pięknie dla siebie-phi!  Wszystko dąży jedynie do przedłużenia gatunku i to w jak najlepszym pakiecie DNA- och ewolucja:)
Zimą mówisz sobie, w tym roku latem będzie lepiej, rzucisz wszystkich na kolana i zrzucisz zbędne kilogramy-pójdziesz na siłownie, wprowadzisz zdrowe odżywianie i robisz to, ale jeśli jesteś tak beznadziejnym przypadkiem jak ja-to rzucasz wszystko z dnia na dzień kiedy zauważysz pierwsze efekty katorżniczej walki ze swoimi słabościami. Skoro możesz zrzucić i poprawić tak szybko swoje ciało to przecież możesz raz zjeść tą pyszną carbonare, bakaliowego Carte Dora i…i lista jest coraz dłuższa, no więc przychodzi wiosna i potrzebujesz kosmetycznego wsparcia.

Cellulit czy Cellulitis?
Kiedyś nazywało się wszystko cellulitisem, jednak jest to błędne określenie gdyż Cellulitis jest chorobą tkanki podskórnej wywołanej przez infekcję, leczy się ją antybiotykiem a Cellulit jest nieprawidłowym rozmieszczeniem tkanki tłuszczowej, występuje razem z obrzękowo-włóknistymi zmianami tkanki podskórnej.
O cellulicie powstały już dziesiątki książek, setki artykułów i prac mgr. Powstaje poprzez nałożenie na siebie wielu czynników,  od złej diety zaczynając, braku ruchu, poprzez uwarunkowania genetyczne, na gospodarce hormonalnej kończąc. Walka z cellulitem jest trudna, gdyż trzeba do problemu podejść holistycznie i walczyć z nim na wielu frontach. Od zmiany diety, włączając ruch, poprzez masaże, peelingi, zabiegi kosmetyczne i domową pielęgnację. To jest naprawdę trudne, odmian cellulitu jest kilka, jak również poziomów jego zaawansowania.

Czy kremy przeciw cellulitowi działają? Działają, ale według mnie nie na tym poziomie o którym producent pisze. W związku z tym, że proces powstawania cellulitu zachodzi w warstwie podskórnej, kosmetyk nie ma absolutnie prawa tam dotrzeć. Zadaniem kosmetyku jest widoczna poprawa  ogólne nazywanej skóry-technicznie chodzi o naskórek.
 Zanim jednak nałożysz jakikolwiek specyfik na swoją skórę, aby miał szansę zadziałać, nie zapomnij zrobić peeling i zedrzeć starą, martwą warstwę rogową naskórka.
Do delikatnego peelingu ciała używam pobudzającego zmysły i kubki smakowe cukrowy peeling Bielendy z serii Fitness Line


Cudownie pachnie, ale tak że masz ochotę zjeść go ze skóry. Automatycznie poprawia nastrój! Rozprowadzasz go po skórze i uśmiechasz się do siebie jaki piękny dziś dzień, chociażby za oknem gradobicie było. Używam od miesiąca, 2 razy w tygodniu i niestety już mi się kończy 200g słodkiego cuda to zdecydowanie za mało!
Brakuje mi mocnego gruboziarnistego peelingu do zwalczania cellulitu, ale takiego który nie zedrze mi skóry z rąk. Takie właściwości ma mój domowy specyfik-kawa mielona wymieszana z brązowym cukrem i oliwą z oliwek- po tym zabiegu wszystko jest gładkie a najbardziej opuszki palców;)
Najtwardszy z możliwych, gruboziarnisty używam do stóp, również z Bielendy.

Zawarte drobinki są bardzo twarde, na początku czułam nawet lekki dyskomfort, jednak stopy po nim są wymasowane i wszelkie zadziorki i skórki od sandałków znikają. Krem  przyjemnie łagodzi, mam wrażenie że chłodzi i zostawia delikatny film na skórze. Takie małe domowe SPA dla zmęczonych stóp.
Tak przygotowana skóra, jest gotowa na walkę i to nie byle jaką, bo z cellulitem!
Zaczęłam używać krem z Bielendy Q10, reklamujący się jako reduktor cellulitu, rozstępów, blizn, szorstkości skóry, nierówności, obniżonej jędrności i elastyczności.


 Ma bardzo przyjemny zapach i miłą konsystencję, po nałożeniu nie klei się ale ładnie stapia się ze skórą. Uważam, to za ważną cechę bo nie znosiłam kremów na cellulit Vichy, które strasznie się kleiły i przesuszały moją skórę.

Jednak czytając skład na opakowaniu opadła mi szczęka. Krem naszpikowany jest ekstraktami z roślin, których właściwości badane są od lat od przez ekspertów i tak zaraz po składnikach podłoża, skóra bombardowana jest składnikami aktywnymi:
-Centella Asiatica Extract-wąkrotka azjatycka- wykorzystywane w farmacji i kosmetyce- działanie przeciwzapalne, przeciwobrzękowe, stymulacja wzrostu kolagenu- http://www.biochemiaurody.com/slownik/centella.html
-Fucus vesiculosus Extract-morszczyn pęcherzykowaty- algi – wspomaga przemianę metabolizm, eliminacja nadmiaru wody z tkanek, redukcja złogów tłuszczowych-http://www.ecospa.pl/algi-fucus-mikronizowane-p-110.html
-Hedera Helix Extract to wyciąg z liści i pędów bluszczu- antyoksydant, usprawnia krążenie limfy, zmiękcza skórę- dzięki czemu jest jedwabiście gładka-http://www.naturalnekosmetyki.com/index.php/2009/11/bluszcz-hedera-helix-dla-urody-aktywny-skladnik-kosmetyczny/
Poza tymi składnikami, jest naszpikowana kilkunastoma innymi ekstraktami, wspomagającymi walkę z cellulitem, oczywiście jest też szeroko rozpoznawalny koenzym Q10, witaminy A,E i bio-peptydy, jak dla mnie te składniki to już norma jednak rozumiem, że reklamując kosmetyk należy zwracać się do klientów hasłami które już znają i została im zaszczepiona wiedza o ich skuteczności. Dla mnie liczy się bardziej malutki napis INGREDIENTS i szczerze tym razem byłam bardzo miło zaskoczona! Rewelacyjny skład.

Używałam tego kremu ok 2 tygodnie, rano i wieczorem- według ulotki powinnam robić to kilka razy dziennie, jednak nie znajdowałam na to tyle czasu. Już w trakcie używania zauważyłam, że skóra na nogach stała się bardziej sprężysta, gładka, robiła wrażenie odżywionej. Po dwóch tygodniach nawet Bartuś zauważył zmianę. Skóra stała się bardziej zwarta i jędrna, dzięki czemu cellulit zszedł na drugi plan-nie był już tak widoczny.
Jego jedynym minusem było wyłącznie to, że szybko się skończył, 175ml, to jest naprawdę malutko, stosując go kilka razy dziennie, zniknąłby po tygodniu.

Krem jak dla mnie numer 1, nie mam pojęcia jak wyglądał proces działania, weszłam nawet na stronę Bielendy czy czasem nie znajdę go pod nazwą kosmeceutyku. Najważniejsze, że był skuteczny-oczywiście wyłącznie w trakcie jego stosowania, po pewnym czasie skóra wróciła do swojego niechlubnego wyglądu, jednak mam plan-zakupię kolejny preparat i umówię się jutro na zabiegi BHS!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz